To był tydzień! Już w poniedziałek zaczęło się o haczeniu i hakmistrzu. Ale nie o żadnym tam Jacolu, o żadnym Krzykaczu, ani o żadnym niewiadomo kim. To podobno ten K. (przez to, „K” większe od niego) jest niezrównanym hakmistrzem. Doniósł o tym ten wysoki G. co to nie lubi wielkiego G. od Ferdydurke. Ale jeszcze nie powiedziałem, ze to wszystko było w gazetach i w internecie (telewizji nie oglądam). Szum był z tego wielki i okropne zamieszanie.
We wtorek, kiedy G. ujawnił szczegóły, to trochę zwątpiłem, bo nie bardzo kumalem o co mu chodzi. Podobno ten K. zbierał haki do teczek…(???) Właśnie to mi się nie zgadzało, bo jak to możliwe? Ja trzymam swoje haki w dwóch worach ( i tak się nie mieszczą), a gdzie mi tam przecież do zaszczytnego miana hakmistrza? Nie wyobrażam sobie, żeby trzymać haczory w teczkach. No, ale najdziwniejsze było jak ten K. odezwał się publicznie. Zamiast być dumnym, ze zwą go zacnym tytułem hakmistrza, to on wyparł się wszystkiego. Mówił - „Jakie tam haki?”, „Pierwsze słyszę”, „Do sądu podam tego wysokiego G.”. Prawdę mówiąc, jak zobaczyłem na zdjęciu tego K., to rzeczywiście w ogóle nie wyglądał na taternika, ani na żadnego wspinacza, a przecież wiadomo, ze żeby zostać hakmistrzem to najpierw trzeba umieć się wspinać. Może ktoś mu nadał taki tytuł honorowo, albo jakoś tam…? Mam tylko nadzieje, ze nie w moim imieniu.
Już wtedy wiedziałem, ze tydzień będzie należał do trudnych - wszyscy pokłócą się i poobrażają, a ja nie będę rozumiał, o co im chodzi. Około południa odebrałem email - „ Stary, jest pogoda i są dobre warunki. Przyjeżdżaj! Mam wynajętą chatkę…”.
A co przyniesie jutro…?
www.reganclimbing.com
Copyright © 2014 by gorskieblogi