Przez okno widzę zaśnieżone samochody i machających miotłami sąsiadów. Wracam do życia, a za mną jak zawsze Zostają góry.
Po ostatnim wspinaniu w Glen Coe przenieśliśmy się w rejon Creag Meagaidh. Sąsiadująca ściana Coire Ardair jest najdłuższą w Wielkiej Brytanii, wiec stając na szczycie porządnie czułem to w nogach. W tym rejonie, położonym dość nisko, dobre warunki do wspinania trafiają się bardzo rzadko, ale w tym tygodniu mięliśmy szczęście, wiec z niepohamowana zachłannością zrobiliśmy dwie drogi w ciągu dnia. Wspinałem się z Gregorem, a Pat związał się z Rollandem idąc do innej doliny. Szkoci przed wyjściem w góry mówią tyko, w jakim rejonie chcą się wspinać, a drogi wybierają dopiero pod ścianą. O wszystkim decydują warunki, które potrafią drastycznie zmienić trudności. Po tym wyjeździe nauczyłem się pytać zamiast o drogę, to o ścianę lub rejon. Tym razem lód był w doskonałym stanie, a dzień bardzo zimny, wiec wybraliśmy drogi lodowe. Na początku przeszliśmy The Pumpkin (V, 5) na Coire Ardair, ale Gregor był ciągle niedowspinany, wiec nacisnął na poprawienie wyniku dnia i wbiliśmy się w Smith’s Gully (V, 5), które skomentował: “To było prawdziwe szkockie pieć!!!”. Miał racje – sześćdziesiąt metrów bardzo stromego lodu o różnej konsystencji potwierdzało klasę drogi już na pierwszym wyciągu. Dalej było łatwiej, ale i tak skończyliśmy o zmierzchu, a długie zejście oglądaliśmy w snopie światła czołówek. Do parkingu doszliśmy w nocy, a samochód Gregora odpalił dopiero za trzecim razem. W sumie nie było to dziwne, bo termometr wskazywał -25 stopni C. Na szczęście nie musieliśmy biwakować w aucie i szybko odjechaliśmy zostawiając za sobą szkockie wspomnienia…
*********
„Zostają góry” – ten tytuł przyciągnął moja uwagę zaraz po otworzeniu strony. Nigdy nie spotkałem Piotra Morawskiego, ale zawsze wczytywałem się w jego felietony publikowane w „Górach”. Piotr robił wielkie drogi w dobrym stylu, ale tez przez swoje pisanie, pomagał zrozumieć góry. Po prostu dziękuję tym wszystkim, którzy włożyli prace i wysiłek w wydanie zbioru jego tekstów i zostawienie śladu po nim. Jeszcze raz - dzięki za te książkę! http://www.goryonline.com/Piotr_Morawski_Zostaja_gory_slowo_wstepne,7768,332,0,0,F,news.html
http://www.goryonline.com/Piotr_Morawski_Zostaja_gory._Opowiadania._Felietony._Wspomnienia,7767,332,0,0,F,news.html
Patrząc na okładkę i spis treści przypomniał mi się wiersz ks. Jana Twardowskiego:
Zaufałem drodze
Zaufałem drodze
wąskiej
takiej na łeb na szyję
z dziurami po kolana
takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki
i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
- nareszcie - powiedziała
- martwiłam się już
że poszedłeś inaczej
prościej
po asfalcie
autostradą do nieba - z nagrodą od ministra
i że cię diabli wzięli
(1981)
A co przyniesie jutro…?
www.reganclimbing.com
Copyright © 2014 by gorskieblogi